bcs@horno.pl
UL. JAGIELLOŃSKA 47T. +48 668 892 896
PN.-PT. 10-18, SOB. 10-16
BILETY: 3 ZŁ / 5 ZŁ
Tlen to oddech wyróżniający w kategoriach kosmogonicznych to, co niezbędne do życia. Według wczesnych greckich filozofów to boski eter, z którego powstało wszystko we Wszechświecie. Według wierzeń starożytnych Egipcjan bóg powietrza Szu wypełniał przestrzeń między niebem a ziemią i chronił nieboskłon przed upadkiem. Dlaczego ta ulotna materia stanowi również tytuł przekrojowej wystawy rzeźb Dmitrija Buławki-Fankidejskiego?
Od czasu realizacji pracy dyplomowej na Wydziale Rzeźby i Intermediów gdańskiej Akademii Sztuk Pięknych, dominującym tematem w jego twórczości jest percepcja otaczającej przestrzeni, natomiast formalną dominantą stały się sferyczne soczewki w różnych formatach, dzięki którym możliwa jest analiza przestrzeni wewnątrz i na zewnątrz obiektów. Kształt soczewek umożliwia skupianie lub rozpraszanie światła, ale należy zauważyć, że wytwarzany przez nie obraz zmienia kształt i wielkość zatopionych w nich obiektów – zafałszowuje więc rzeczywistość. Formy zamknięte w wypełnionej wodą swoistej kapsule (między innymi ceramiczne postaci naturalnej wielkości), sugerują wydzieloną z przestrzeni strefę bezpieczeństwa, jakiej każdy z nas doświadczał w okresie prenatalnym, ale jednocześnie są oddzielone od otoczenia w zamkniętej bryle stanowiącej barierę izolującą.
Cykl Metamorphosis to zestaw kilkunastu średniej wielkości obiektów w formie soczewek, w których artysta zatopił mikroświaty, czy też mikrokosmosy. Widz może domniemywać inspiracje pejzażem nieznanej planety lub zdestruowaną współczesną metropolią. Tytułowa metamorfoza to stały proces korozji, któremu pod wpływem wody i zawartego w niej tlenu, ulegają metalowe elementy, wciąż zmieniając formę.
W swoich najnowszych pracach Dmitrij Buławka-Fankidejski bada funkcjonowanie materii będącej w nieustannym procesie. Jego zainteresowanie krystalografią ma swoje odzwierciedlenie między innymi w ceramicznych obiektach analizujących procesy polimorfii, czyli inaczej mówiąc zjawiska wielopostaciowości tej samej materii, przechodzenia jednej odmiany do drugiej. Głównymi czynnikami mającymi wpływ na to zjawisko są ciśnienie, temperatura i historia termiczna.
Cykl wielkoformatowych rzeźb ceramicznych sugeruje koneksje z formacjami i strukturami geologicznymi zatrzymanymi na chwilę w swych nieustannych, trwających miliony lat przeobrażeniach. To zdumiewające bogactwem form i faktur bryły niosące ze sobą tajemnice swojej genezy.
Procesualność prac rzeźbiarza można prześledzić w większości jego dzieł, ale również w sposobach wypalania ceramik, gdzie wieloletnie eksperymenty pozwalają na uzyskanie optymalnego i adekwatnego efektu. Tytułowy Tlen to niezbędny składnik ognia, który towarzyszy przecież wypałom. Sam artysta tak definiuje żywioł, któremu poddaje swoje prace: Ogień to forma dotyku, która ukazuje wiele twarzy ceramicznej rzeźby. Wielobarwne powierzchnie powstałe podczas wypalania, spływają na zewnątrz i do wnętrza rzeźby, dokumentując ślady ingerencji tego żywiołu. Ogień pozostawia swój ostateczny ślad. Chciałbym współtworzyć z ogniem, kształtując formę. Połączyć nasze zmagania we wspólnym procesie.
Jedną z najnowszych prac Dmitrija Buławki-Fankidejskiego jest obiekt zatytułowany Nadzieja 2. Jest to rodzaj wielkoformatowej, ciężkiej tkaniny wykonanej z wełny stalowej, która w permanentnym trybie oksydacji, czyli procesu, w którym główną rolę po raz kolejny odgrywa Tlen, ulega powolnej anihilacji. Dla widza jednak oglądane rzeźby zastygają w zatrzymaniu, a właściwie poza czasem, onego czasu, czyli jak mawiał Mircea Eliade In illo tempore.
[EN]
A New Planet
Karolina Wojnowska-Paterek
16.08-9.09.2022
opening: August 16th, 6p.m.
The art installation New Planet is a story about what we will leave behind for future generations. I was inspired to make this work by my recent trip to Indonesia. Places where I was twelve years ago have turned into landfills and the ocean carries tons of plastic. The changes we leave on Earth will be visible for at least five hundred years. Five hundred years is a lot and a little. From the point of view of the stars, it's a short moment, and for us it's eight generations.... It begs the question of what archaeologists will look for in the future. The New Planet shows the process of changing the plastics we produce, which, under the influence of rising temperatures, take on organic forms similar to living organisms. Our planet absorbs these new particles and also transforms itself. An important part of the installation are videos showing the process of its creation. Plastic containers under the influence of heat change form, transform into organic forms, merge with the world of plants. Each fragment of the presented sculpture is built from used plastic, and animal bones are embedded in the installation. The work changes its face with the changing light.
"The plastic undergoes photodegradation and under the influence of the sun's rays it disintegrates into particles. This process, depending on conditions, takes up to four hundred years [...] changes can be detected in the sediments that form, and this gives rise to the recognition of the boundary of the new geological epoch at the middle of the 20th century. Therefore, when archaeologists or paleontologists in the future study the sediments left behind at the bottom of the oceans and on land, they will be able to determine the beginning of the Anthropocene - the epoch of man - with the help of the plastic layer." — Prof. Jan Zalasiewicz
Karolina Wojnowska-Paterek | After studying in Poland and Austria, the artist moved to Singapore which became her home for more than 11 years. Working as an architect and designer, she has been travelling around Asia. These travels influenced the artist's creative output and gave rise to a series of paintings “Imperfect Beauty of Asian Cities” devoted to disappearing magical places which contribute to the unique atmosphere of the city. The paintings were recently exhibited in the Palace of Fine Art in Cracow. Other artistic projects from this time are “Light Travel” and “New Planet”. The last work on view at the Bydgoszcz Art Center together with New Planet is an art & science project, "The Wonders of Light." This mobile installation alludes to one of the main principles of quantum physics which states that an object can reside in multiple places at once. The work is funded by the Foundational Questions Institute (FQXi) in the US, an independent, philanthropically financed non-profit organization, run by scientists.
Szóstego września rusza aukcja online 10 prac z wystawy GIRLS, GIRLS, GIRLS. Tadeusz Gronowski oczami kobiet.
10 artystek stworzyło własne interpretacje jednego, wybranego dzieła Tadeusza Gronowskiego. Do projektu zaproszone zostały: Beata Śliwińska, Diana Grabowska, Joanna Grochocka, Joanna Witek, Justyna Frąckiewicz, Karolina Pawelczyk, Magdalena Pankiewicz, Martyna Wędzicka-Obuchowicz, Patrycja Podkościelny oraz Katarzyna Kotnowska. Wszystkie prace można zobaczyć online na stronie internetowej aukcji lub jeszcze do 3. września na żywo na wystawie w Bydgoskim Centrum Sztuki. Aukcja online odbędzie się za pośrednictwem portalu Onebid: https://onebid.pl/pl/auction/- |
|
|
|
Zapraszamy do licytacji!
|
Bardzo dziękujemy wszystkim gościom za przybycie na wernisaż naszej urodzinowej wystawy Stanisława Horno-Popławskiego.
Jako że pokazujemy na niej pomniki i rzeźbę plenerową Horno, na wernisażu nie mogło zabraknąć Pana Aleksandra Dętkosia - ucznia Horno i wykonawcy jego bydgoskich pomników - Henryka Sienkiewicza oraz Pomnika Nieznanego Powstańca Wielkopolskiego.
Zapraszamy na wystawę do 14 marca.
29 listopada, 17:00
wstęp bezpłatnyW każdy sierpniowy czwartek o 16:15 zapraszamy dzieci na zajęcia oparte na działaniach arteterapeutycznych.
Zapisy pod adresem bcs@horno.pl.
Koszt to 20 złotych.
Stanisław Horno - Popławski
4.07 - 22.08. 2018
Galeria Test, ul. Marszałkowska 34/50, Warszawa
Człowiek świata, skarbnica pomysłów, kopalnia artystycznej wiedzy – życiorys Stanisława Horno-Popławskiego to historia pokazująca, jak można ewoluować w rzeźbie od klasycyzmu przez realizm po intrygującą abstrakcję.
Dzieciństwo, historia, dziedzictwo rodzinne familii powstańca styczniowego zesłanego na teren dzisiejszej Gruzji – wszystko to wpłynęło później na twórczość Horno-Popławskiego. Fascynacja mitami antycznymi, surowością Kaukazu, zamiłowanie do ekologii, szacunek wobec kamienia – w taki oto sposób ukształtował się geniusz wielkiego artysty.
Sztuka towarzyszyła Horno od jego początków. Miał 14 lat, gdy zaczął pobierać prywatne lekcje rysunku; kiedy jako 20-latek zaczynał studia artystyczne w Moskwie, a później przeniósł się do warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych nie miał żadnych wątpliwości, w jakim kierunku chce pokierować swoim życiem. To słowo-klucz: to on decydował, jaki kierunek obierze – nigdy zaś nie poddawał się bezwiednie fali nie mając artystycznej koncepcji czy wizji.
Tomasz Górnicki to rzeźbiarz o klasycznym wykształceniu, który ma doświadczenie zarówno jako twórca pomników, jak i streetartowiec. Ciekawy jest sposób w jaki wzajemnie oddziałują na siebie w jego pracach te dwa bieguny sztuki w przestrzeni publicznej.
Otrzymał dyplom Magistra sztuki z wyróżnieniem na Wydziale Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie w 2010 w pracowni Janusza Antoniego Pastwy. Jak sam przyznaje, jego zainteresowania obracają się wokół realizmu. „Fascynują mnie naturalne formy, ich wynikający z geometrii, mechaniki i napięć fizyczny porządek. W tę logiczną strukturę/kosmos wprowadzam uczucie/chaos. Podstawową emocją, która mnie napędza jest permanentne poczucie straty.” 1 W swojej praktyce rzeźbiarskiej wykorzystuje często strategię street artu, polegającą na odzyskiwaniu przestrzeni publicznej, zaznaczaniu w niej swojej obecności.
Gdy rzeźba pojawia się na ulicy, jest to zwykle pomnik. Tomasz Górnicki stawia swoje rzeźby w sposób partyzancki, bez pozwoleń. Podczas gdy pomniki zwykle odsłaniane są w świetle fleszy, nielegalne interwencje rzeźbiarskie odbywają się najczęściej pod osłoną nocy. Guerilla art – angielskie określenie tego rodzaju sztuki to po polsku właśnie sztuka partyzancka. Interwencje rzeźbiarskie to jej rzadkie wcielenie.
W rzeźbach z cyklu „Oppressed”, które można było obejrzeć na wystawie pod tym samym tytułem w Bydgoskim Centrum Sztuki w od stycznia do lutego 2018, kluczowe było zestawienie reprezentatywnej formy popiersia realistycznie oddanych postaci, z wrażliwością ukazanego ludzkiego ciała, poddanego destrukcyjnym zabiegom. Zakwestionowana zostaje trwałość rzeźby, forma jest zdekonstruowana. W rzeźbie „Oppressed II” uszkodzona twarz kobiety drażni widza, który instynktownie współodczuwa z przedstawionym realistycznie ludzkim ciałem, z jego uszkodzeniami, brakującymi częściami. Na myśl przychodzi zniszczenie z powodu upływu czasu czy wypadku. Z wnętrza rzeźby wychodzą stalowe pręty, jej szkielet. Kamień zyskuje ludzki wymiar dzięki cierpieniu. Zniszczona rzeźba przywołuje nie tylko destrukcję ciała, które przedstawia, ale również niszczenie sztuki, choćby niedawne zniszczenie stanowisk archeologicznych w Palmyrze.
Wiele rzeźb Tomasza Górnickiego pojawia się najpierw na ulicach, poza kontekstem galeryjnym. Wchodzą w dialog z zapomnianymi, pomijanymi wzrokiem miejscami. Rzeźby z cyklu „Oppressed” również pojawiły się w zapomnianych klatkach schodowych, przejściach podziemnych w Warszawie. Spełniają w ten sposób funkcję pomnika – zaznaczają miejsca, czy też mówiąc ściślej - „nie-miejsca”. Jest to termin stworzony przez francuskiego etnologa i antropologa kulturowego Marca Augé. Oznacza przestrzenie, w których przebywa się bardziej z konieczności niż z własnej woli i gdzie codziennie użytkuje je relatywnie duża liczba osób niepowiązanych ze sobą.2 Takim „nie-miejscem” może być lotnisko, supermarket, może być nim również tunel dla samochodów. Nie ma w nim chodnika, wejście do niego jest nielegalne, można tylko szybko przez niego przejechać. „Nie-miejsca przemierzamy w pośpiechu i dlatego mierzy się je w jednostkach czasu. (…). To właśnie w anonimowości nie-miejsc doświadcza się samotnie wspólnoty ludzkiego przeznaczenia.”3 Spędza się w nim określoną ilość czasu i natychmiast o nim zapomina.W tunelu na trasie W-Z w Warszawie są cztery samotne nisze wielkości człowieka. Jak zauważył Górnicki, nisze mają proporcje renesansowych wnęk na fasadach kościołów. Brakowało w nich tylko rzeźb. W dwóch z nich wstawił więc prace zatytułowane "Matko, gdzie Twoje dzieci?" oraz "Dalej idziesz sam". Pierwsza to dłonie rozłożone w geście maryjnym, a druga w geście błogosławieństwa kojarzonym z przedstawieniami Jezusa. Górnicki przyznaje, że chciał zakłócić rytm wjeżdżania i wyjeżdżania z tunelu. Wprowadzając obcy element do tej przestrzeni, przywraca ją uwadze i pamięci. Przywracając pamięć, tworzy pomnik. Prace szybko zyskały przyzwolenie ratusza, który zdecydował, że rzeźby mogą zostać, ale mimo tej decyzji obydwie rzeźb zniknęły usunięte przez nieznanego sprawcę. Artysta w pełni akceptuje efemeryczność swoich instalacji, a może to właśnie ona chroni je przed losem pomników, które z czasem stają się niewidzialne.
Wpływ street artu widać w jego realizacjach pomnikowych. Oprócz tradycyjnych w formie pomników, jak Hetman Stefan Czarniecki, czy Martin Opitz, stworzył pracę „Bulletheads (Kulogłowi)”. Rzeźba to pomnik nietypowy, daleko mu do monumentalności i reprezentatywności. O głowy można się nawet potknąć. „Kulogłowi w parku przy Bażantarni to praca przedstawiająca dwie nieduże, 70- centymetrowe granitowe głowy, które stoją obok siebie na terenie Parku przy Bażantarni. Praca powstała w 2012 roku w wyniku dzielnicowego konkursu na parkową instalację. a zrodziła się z historii, która miała swój finał 17 grudnia 1900 roku. Zaczęła się w 1894 roku w Berlinie, gdy Wojciech Kossak wraz z Julianem Fałatem rozpoczęli wspólne malowanie panoramy „Przejście Napoleona przez Berezynę w 1812 roku”. Fałat wyszedł z propozycją współpracy. Tak brzmi wersja zdarzeń Kossaka: „Gdy na Wystawie Krajowej we Lwowie Racławice, rozgrzewając serca i wywołując entuzjazm, wykazały co potrafię na tym polu, zaproponował mi Fałat, abym z nim do spółki, w Berlinie, wykonał panoramę na tle ogólnoświatowym. Wybraliśmy Berezynę, mnie dającą pole figuralne najbogatsze, jakie wymarzyć sobie można, Fałatowi zaś śniegi, które tak rozumie i doskonale maluje. (…) Zapoznałem się z tematem jak najdokładniej, będąc za kompozycję figuralną sam odpowiedzialny, bo Fałat tylko pejzaż i jeden most sobie wybrał. 4Obraz ma premierę 1 kwietnia 1896 w Berlinie, a jego autorstwo przypisuje sobie sam Kossak. Punktem kulminacyjnym konfliktu był ukazany w rzeżebie moment pojedynku na pistolety w 1900 roku. Kossak opisuje w listach to wydarzenie: Przed godziną w Ursynowie strzelałem do niego, chybiłem (czego nie żałuję), a on nie chciał do mnie strzelać, tylko stał, jakby żądając śmierci. Ponieważ jeszcze dwa razy mogłem strzelać i on także, poprosiłem Olesia, aby go się zapytał, czy i nadal nie chce się bronić. - Nie! - odpowiedział. Na to ja rzuciłem pistolet na ziemię i powiedziałem sekundantom, że do bezbronnego strzelać nie mogę. Nie podawszy mu ręki, wsiadłem do karety.5
- Wyobraziłem sobie ten pojedynek i przedstawiłem Kossaka i Fałata jako dwa głazy - kule, które nie dosięgły celu. Sposób pojedynkowania się na broń palną uznałbym w dzisiejszych czasach za nonsens, stąd głazy można interpretować jako symbol "twardogłowia". A praca nazywa się "kulogłowi" 6- wspomina Tomasz Górnicki. Pomnik wpisuje się w coraz bardziej popularną tendencję upamiętniania zdarzeń ważnych dla społeczności lokalnej, w której nie chodzi o tworzenie iluzji wspólnej pamięci, lecz o skupienie się na historii jednostek.
Pomnik (od staropolskiego – pomnieć), jak sama nazwa wskazuje, jest znakiem pamięci o danym miejscu, osobie, czy wydarzeniu. Tomasz Górnicki zamienia konwencje, pomniki są żartobliwe, natomiast w interwencjach streetartowych wykorzystuje powagę przypisywaną zazwyczaj pomnikom. Już ponad siedemdziesiąt lat temu Robert Musil napisał, że: „nie ma na świecie nic bardziej niewidocznego niż pomnik. Niewątpliwie buduje się je, aby były widoczne – a nawet, by zwracały uwagę. Jednocześnie jednak, przesyca je coś, co uwagę odpycha…”.[7] Tym „czymś, co odpycha” jest według Jamesa E. Younga sztywność, „właściwa wszystkim wyobrażeniom, a więc również pomnikom: tak jak podobizna zatrzymuje w ruchu swój dynamiczny w rzeczywistości referent, tak pomnik zamienia w kamień elastyczną pamięć, […] pomniki w takim stanie spoczynku wydają się odwieczną częścią pejzażu[…]” [8] W „Kulogłowych” dzięki ironii i lekkości, Górnicki podejmuje grę, a może nawet walkę z niechybnym przeznaczeniem każdego pomnika, a tak właściwie, każdego człowieka, czyli zapomnieniem. O zapomnianych miejscach i ludziach przypominają też na chwilę interwencje streetartowe. Od niewidzialności chroni je fakt, że szybko znikają z przestrzeni miast zabrane w imię prawa lub bezprawia.
Natalia Pichłacz
[1] http://101projekt.pl/index.php?id_artist=116&controller=artist&id_lang=1, dostęp: 12.04.2018, dostęp: 10.04.2018
[2] Marc Augé, Nie-Miejsca : wprowadzenie do antropologii nadnowoczesności : fragmenty Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 4 (112), 127-140 2008
[3] j.w.
[4] Wojciech Kossak, Listy do żony i przyjaciół, Za: https://www.haloursynow.pl/artykuly/historia-pojedynek-na-pistolety-strzelali-w-parku-,3425/zdjecia/18238
[5] j.w.
[6] https://www.haloursynow.pl/artykuly/historia-pojedynek-na-pistolety-strzelali-w-parku-,3425/zdjecia/18238, dostęp 12.04.2018
[7] J. E. Young Pamięć i kontrpamięć. W poszukiwaniu społecznej estetyki pomników Holokaustu., przeł. G. Dąbkowski, w: „Literatura na świecie”, nr 1-2/2004, s. 249.
[8] J. E. Young Pamięć i kontrpamięć. W poszukiwaniu społecznej estetyki pomników Holokaustu., przeł. G. Dąbkowski, w: „Literatura na świecie”, nr 1-2/2004, s. 286.