29 listopada, 17:00
wstęp bezpłatnyW każdy sierpniowy czwartek o 16:15 zapraszamy dzieci na zajęcia oparte na działaniach arteterapeutycznych.
Zapisy pod adresem bcs@horno.pl.
Koszt to 20 złotych.
Stanisław Horno - Popławski
4.07 - 22.08. 2018
Galeria Test, ul. Marszałkowska 34/50, Warszawa
Człowiek świata, skarbnica pomysłów, kopalnia artystycznej wiedzy – życiorys Stanisława Horno-Popławskiego to historia pokazująca, jak można ewoluować w rzeźbie od klasycyzmu przez realizm po intrygującą abstrakcję.
Dzieciństwo, historia, dziedzictwo rodzinne familii powstańca styczniowego zesłanego na teren dzisiejszej Gruzji – wszystko to wpłynęło później na twórczość Horno-Popławskiego. Fascynacja mitami antycznymi, surowością Kaukazu, zamiłowanie do ekologii, szacunek wobec kamienia – w taki oto sposób ukształtował się geniusz wielkiego artysty.
Sztuka towarzyszyła Horno od jego początków. Miał 14 lat, gdy zaczął pobierać prywatne lekcje rysunku; kiedy jako 20-latek zaczynał studia artystyczne w Moskwie, a później przeniósł się do warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych nie miał żadnych wątpliwości, w jakim kierunku chce pokierować swoim życiem. To słowo-klucz: to on decydował, jaki kierunek obierze – nigdy zaś nie poddawał się bezwiednie fali nie mając artystycznej koncepcji czy wizji.
Kontemplując świat rzeźby, rzadko zastanawiamy się nad znaczeniem użytego materiału w akcie tworzenia. Stanisław Horno–Popławski rzeźbił przede wszystkim w kamieniu polnym, który jest jednym z najtrudniejszych materiałów w obróbce ściernej. Ten pierwotny wybór materiału miał niewątpliwy wpływ na finalny kształt jego prac. Kamień polny jest najpospoliciej występującym minerałem, ale jako materiał rzeźbiarski jest kapryśny.
Nie dość, że jest trudny w obróbce to skrywa niespodzianki, każdy napotkany kamień może różnić się składem masy skalnej. Zawartość potasu, sodu, wapnia, litu, strontu czy żelaza nadaje mu niepowtarzalny kolor, strukturę i twardość. Dlatego też, ze względu na nieprzewidywalną różnorodność materiałową jest rzadko wybieranym materiałem rzeźbiarskim, w kamieniu może się trafić fragment rudy żelaza albo żyła błota. Zwyczajowo artyści decydowali się na rzeźbę w kamieniu, który nie jest obarczony niespodzianką, posiada jednolitą barwę i stałą twardość - wybierali marmur, najbardziej zaś cenili marmur z Carrary we Włoszech.Tomasz Górnicki to rzeźbiarz o klasycznym wykształceniu, który ma doświadczenie zarówno jako twórca pomników, jak i streetartowiec. Ciekawy jest sposób w jaki wzajemnie oddziałują na siebie w jego pracach te dwa bieguny sztuki w przestrzeni publicznej.
Otrzymał dyplom Magistra sztuki z wyróżnieniem na Wydziale Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie w 2010 w pracowni Janusza Antoniego Pastwy. Jak sam przyznaje, jego zainteresowania obracają się wokół realizmu. „Fascynują mnie naturalne formy, ich wynikający z geometrii, mechaniki i napięć fizyczny porządek. W tę logiczną strukturę/kosmos wprowadzam uczucie/chaos. Podstawową emocją, która mnie napędza jest permanentne poczucie straty.” 1 W swojej praktyce rzeźbiarskiej wykorzystuje często strategię street artu, polegającą na odzyskiwaniu przestrzeni publicznej, zaznaczaniu w niej swojej obecności.
Gdy rzeźba pojawia się na ulicy, jest to zwykle pomnik. Tomasz Górnicki stawia swoje rzeźby w sposób partyzancki, bez pozwoleń. Podczas gdy pomniki zwykle odsłaniane są w świetle fleszy, nielegalne interwencje rzeźbiarskie odbywają się najczęściej pod osłoną nocy. Guerilla art – angielskie określenie tego rodzaju sztuki to po polsku właśnie sztuka partyzancka. Interwencje rzeźbiarskie to jej rzadkie wcielenie.
W rzeźbach z cyklu „Oppressed”, które można było obejrzeć na wystawie pod tym samym tytułem w Bydgoskim Centrum Sztuki w od stycznia do lutego 2018, kluczowe było zestawienie reprezentatywnej formy popiersia realistycznie oddanych postaci, z wrażliwością ukazanego ludzkiego ciała, poddanego destrukcyjnym zabiegom. Zakwestionowana zostaje trwałość rzeźby, forma jest zdekonstruowana. W rzeźbie „Oppressed II” uszkodzona twarz kobiety drażni widza, który instynktownie współodczuwa z przedstawionym realistycznie ludzkim ciałem, z jego uszkodzeniami, brakującymi częściami. Na myśl przychodzi zniszczenie z powodu upływu czasu czy wypadku. Z wnętrza rzeźby wychodzą stalowe pręty, jej szkielet. Kamień zyskuje ludzki wymiar dzięki cierpieniu. Zniszczona rzeźba przywołuje nie tylko destrukcję ciała, które przedstawia, ale również niszczenie sztuki, choćby niedawne zniszczenie stanowisk archeologicznych w Palmyrze.
Wiele rzeźb Tomasza Górnickiego pojawia się najpierw na ulicach, poza kontekstem galeryjnym. Wchodzą w dialog z zapomnianymi, pomijanymi wzrokiem miejscami. Rzeźby z cyklu „Oppressed” również pojawiły się w zapomnianych klatkach schodowych, przejściach podziemnych w Warszawie. Spełniają w ten sposób funkcję pomnika – zaznaczają miejsca, czy też mówiąc ściślej - „nie-miejsca”. Jest to termin stworzony przez francuskiego etnologa i antropologa kulturowego Marca Augé. Oznacza przestrzenie, w których przebywa się bardziej z konieczności niż z własnej woli i gdzie codziennie użytkuje je relatywnie duża liczba osób niepowiązanych ze sobą.2 Takim „nie-miejscem” może być lotnisko, supermarket, może być nim również tunel dla samochodów. Nie ma w nim chodnika, wejście do niego jest nielegalne, można tylko szybko przez niego przejechać. „Nie-miejsca przemierzamy w pośpiechu i dlatego mierzy się je w jednostkach czasu. (…). To właśnie w anonimowości nie-miejsc doświadcza się samotnie wspólnoty ludzkiego przeznaczenia.”3 Spędza się w nim określoną ilość czasu i natychmiast o nim zapomina.W tunelu na trasie W-Z w Warszawie są cztery samotne nisze wielkości człowieka. Jak zauważył Górnicki, nisze mają proporcje renesansowych wnęk na fasadach kościołów. Brakowało w nich tylko rzeźb. W dwóch z nich wstawił więc prace zatytułowane "Matko, gdzie Twoje dzieci?" oraz "Dalej idziesz sam". Pierwsza to dłonie rozłożone w geście maryjnym, a druga w geście błogosławieństwa kojarzonym z przedstawieniami Jezusa. Górnicki przyznaje, że chciał zakłócić rytm wjeżdżania i wyjeżdżania z tunelu. Wprowadzając obcy element do tej przestrzeni, przywraca ją uwadze i pamięci. Przywracając pamięć, tworzy pomnik. Prace szybko zyskały przyzwolenie ratusza, który zdecydował, że rzeźby mogą zostać, ale mimo tej decyzji obydwie rzeźb zniknęły usunięte przez nieznanego sprawcę. Artysta w pełni akceptuje efemeryczność swoich instalacji, a może to właśnie ona chroni je przed losem pomników, które z czasem stają się niewidzialne.
Wpływ street artu widać w jego realizacjach pomnikowych. Oprócz tradycyjnych w formie pomników, jak Hetman Stefan Czarniecki, czy Martin Opitz, stworzył pracę „Bulletheads (Kulogłowi)”. Rzeźba to pomnik nietypowy, daleko mu do monumentalności i reprezentatywności. O głowy można się nawet potknąć. „Kulogłowi w parku przy Bażantarni to praca przedstawiająca dwie nieduże, 70- centymetrowe granitowe głowy, które stoją obok siebie na terenie Parku przy Bażantarni. Praca powstała w 2012 roku w wyniku dzielnicowego konkursu na parkową instalację. a zrodziła się z historii, która miała swój finał 17 grudnia 1900 roku. Zaczęła się w 1894 roku w Berlinie, gdy Wojciech Kossak wraz z Julianem Fałatem rozpoczęli wspólne malowanie panoramy „Przejście Napoleona przez Berezynę w 1812 roku”. Fałat wyszedł z propozycją współpracy. Tak brzmi wersja zdarzeń Kossaka: „Gdy na Wystawie Krajowej we Lwowie Racławice, rozgrzewając serca i wywołując entuzjazm, wykazały co potrafię na tym polu, zaproponował mi Fałat, abym z nim do spółki, w Berlinie, wykonał panoramę na tle ogólnoświatowym. Wybraliśmy Berezynę, mnie dającą pole figuralne najbogatsze, jakie wymarzyć sobie można, Fałatowi zaś śniegi, które tak rozumie i doskonale maluje. (…) Zapoznałem się z tematem jak najdokładniej, będąc za kompozycję figuralną sam odpowiedzialny, bo Fałat tylko pejzaż i jeden most sobie wybrał. 4Obraz ma premierę 1 kwietnia 1896 w Berlinie, a jego autorstwo przypisuje sobie sam Kossak. Punktem kulminacyjnym konfliktu był ukazany w rzeżebie moment pojedynku na pistolety w 1900 roku. Kossak opisuje w listach to wydarzenie: Przed godziną w Ursynowie strzelałem do niego, chybiłem (czego nie żałuję), a on nie chciał do mnie strzelać, tylko stał, jakby żądając śmierci. Ponieważ jeszcze dwa razy mogłem strzelać i on także, poprosiłem Olesia, aby go się zapytał, czy i nadal nie chce się bronić. - Nie! - odpowiedział. Na to ja rzuciłem pistolet na ziemię i powiedziałem sekundantom, że do bezbronnego strzelać nie mogę. Nie podawszy mu ręki, wsiadłem do karety.5
- Wyobraziłem sobie ten pojedynek i przedstawiłem Kossaka i Fałata jako dwa głazy - kule, które nie dosięgły celu. Sposób pojedynkowania się na broń palną uznałbym w dzisiejszych czasach za nonsens, stąd głazy można interpretować jako symbol "twardogłowia". A praca nazywa się "kulogłowi" 6- wspomina Tomasz Górnicki. Pomnik wpisuje się w coraz bardziej popularną tendencję upamiętniania zdarzeń ważnych dla społeczności lokalnej, w której nie chodzi o tworzenie iluzji wspólnej pamięci, lecz o skupienie się na historii jednostek.
Pomnik (od staropolskiego – pomnieć), jak sama nazwa wskazuje, jest znakiem pamięci o danym miejscu, osobie, czy wydarzeniu. Tomasz Górnicki zamienia konwencje, pomniki są żartobliwe, natomiast w interwencjach streetartowych wykorzystuje powagę przypisywaną zazwyczaj pomnikom. Już ponad siedemdziesiąt lat temu Robert Musil napisał, że: „nie ma na świecie nic bardziej niewidocznego niż pomnik. Niewątpliwie buduje się je, aby były widoczne – a nawet, by zwracały uwagę. Jednocześnie jednak, przesyca je coś, co uwagę odpycha…”.[7] Tym „czymś, co odpycha” jest według Jamesa E. Younga sztywność, „właściwa wszystkim wyobrażeniom, a więc również pomnikom: tak jak podobizna zatrzymuje w ruchu swój dynamiczny w rzeczywistości referent, tak pomnik zamienia w kamień elastyczną pamięć, […] pomniki w takim stanie spoczynku wydają się odwieczną częścią pejzażu[…]” [8] W „Kulogłowych” dzięki ironii i lekkości, Górnicki podejmuje grę, a może nawet walkę z niechybnym przeznaczeniem każdego pomnika, a tak właściwie, każdego człowieka, czyli zapomnieniem. O zapomnianych miejscach i ludziach przypominają też na chwilę interwencje streetartowe. Od niewidzialności chroni je fakt, że szybko znikają z przestrzeni miast zabrane w imię prawa lub bezprawia.
Natalia Pichłacz
[1] http://101projekt.pl/index.php?id_artist=116&controller=artist&id_lang=1, dostęp: 12.04.2018, dostęp: 10.04.2018
[2] Marc Augé, Nie-Miejsca : wprowadzenie do antropologii nadnowoczesności : fragmenty Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 4 (112), 127-140 2008
[3] j.w.
[4] Wojciech Kossak, Listy do żony i przyjaciół, Za: https://www.haloursynow.pl/artykuly/historia-pojedynek-na-pistolety-strzelali-w-parku-,3425/zdjecia/18238
[5] j.w.
[6] https://www.haloursynow.pl/artykuly/historia-pojedynek-na-pistolety-strzelali-w-parku-,3425/zdjecia/18238, dostęp 12.04.2018
[7] J. E. Young Pamięć i kontrpamięć. W poszukiwaniu społecznej estetyki pomników Holokaustu., przeł. G. Dąbkowski, w: „Literatura na świecie”, nr 1-2/2004, s. 249.
[8] J. E. Young Pamięć i kontrpamięć. W poszukiwaniu społecznej estetyki pomników Holokaustu., przeł. G. Dąbkowski, w: „Literatura na świecie”, nr 1-2/2004, s. 286.