DOROTA GRYNCZEL
wernisaż: 23 października (czwartek), g. 18.00
23.10-28.11.2025*
*WYSTAWA PRZEDŁUŻONA DO 30 GRUDNIA (24-28 GRUDNIA: PRZERWA ŚWIĄTECZNA)
kuratorka: Natalia Pichłacz
współpraca: Stefan Węgłowski
patronat medialny: portal Niezła Sztuka.net
// 22 listopada o 14.00 odbędą się poświęcone wystawie PORUSZENIA, czyli spotkania sztuki i psychoanalizy
Dorota Grynczel przeniosła język rysunku – medium pozwalającego na spontaniczność, szkicowość – na język czasochłonnej, wymagającej cierpliwości techniki haftu. Czarne nici na siatce wyglądają jak zawieszone w przestrzeni rysunki. Artystka miała badawcze podejście do tworzenia, a jednocześnie jej sztuka wyrastała z tęsknoty za codziennym kontaktem z naturą. W jej twórczości widać napięcie między rytmiczną geometrią a organicznym chaosem. Jak pisał Stefan Gierowski: „Sądzę, że gdy malarstwo Doroty Grynczel zaczęło nabierać coraz większej konkretności formy, koloru i światła, jej tkanina zaczęła być rysowaniem powietrza, znakiem w przestrzeni z pogranicza obecności. Jest to tkanina, która zaprzecza tradycyjnej materialności”.
Prace pozwalają na przepływ światła, stawiając mu minimalny opór. Ciekawe jest również odważne wykorzystanie pustki, przestrzeni negatywnej. Bożena Kowalska, kolejna badaczka twórczości Doroty Grynczel, o której nie sposób nie wspomnieć, pisała: „Kreski zmierzają do rytmizacji, czasem bywają rozerwane i cienkie, pojedyncze pną się sprężyście ku górze albo zwisają czy rozpadają bezwładnie jak urwane wątki przędzy. Kiedy indziej zaś w części pola kompozycji tworzą już układ uporządkowany geometrycznie, by w innej jego części jakby rozwiane wiatrem wić się i rozbiegać chaotycznie”. Na źródło takiego zabiegu naprowadzić nas może tytuł cyklu „Stworzenie świata”, tym ważniejszy i bardziej wymowny, gdy weźmiemy pod uwagę to, jak rzadko tytułowała swoje prace.
Wczesne tkaniny Doroty Grynczel są przetworzeniem struktur obecnych w przyrodzie. Linie wyglądają jak stworzone przez naturę i w zasadzie takie są, bo człowiek jest przecież jej częścią. Sama artystka mówiła: „Przyroda jest żywa i inteligentna, czyli tak jak my sami ma charakter duchowy i materialny. I w tym sensie przyroda jest czymś więcej niż to, co pojawia się na powierzchni”. Jak pisała Bożena Kowalska: „Jako mała dziewczynka, daleka jeszcze od myśli o jakimkolwiek zawodzie czy kierunku edukacji, obserwowała z dziecięcym zachwytem, jak prześwietlone słońcem poranne mgły pojawiają się, przesłaniając widok lasu, drzew i krzewów i jak usuwając się, pozostawiają krajobraz wyraźny, o wydobytych słońcem konturach, szczegółach i barwach. Przyglądała się półprzezroczystym liściom z ich koronkowym żyłkowaniem, skrzydełkom ważek czy sieciom utkanym przez pająki. Wszędzie tu przyciągało jej uwagę światło, które jakąś przeszkodę przenika, tylko częściowo się na niej zatrzymując”.
W 1978 roku artystka pisała: „W tkaninie zajmuje się problemem przezroczystości. Świat jest przezroczysty. Kryształ, szkło, masa perłowa, lód krzepnącej wody są oznakami procesu, w którym na miejsce substancji organicznej zjawia się materia mineralna i świecąca, czyli materia uduchowiona. Dzięki redukcji można pojąć, jak świat funkcjonuje, przechodząc od wymiaru maksimum do wymiaru minimum, od naturalności do sztuczności”. W poszukiwaniu przezroczystości artystka nie cofnęła się nawet przed próbami haftowania na transparentnej folii.
W filmie towarzyszącym wystawie artystka przyznaje, że tworząc, myśli również o odbiorcach, chce im zaoferować piękno, ukojenie, chwilę zatrzymania, spokój – rzeczy, które trudno znaleźć na co dzień, pewnie teraz nawet trudniej niż wtedy, gdy powstawały. Mówi też, że twórczość daje jej wewnętrzny ład, którego świat nie dostarcza, dzięki tworzeniu staje się „lepsza, pogodna, bardziej optymistyczna”. Twórczość to dla niej szukanie porządku, swojego miejsca w świecie, otoczeniu, domu, rodzinie, to „stała nić, wokół której toczy się życie”.
Uważne patrzenie na sztukę sprzyja koncentracji, działa przeciw ciągłemu rozproszeniu uwagi, które zabiera nam czas i spokój. Takie ćwiczenie zmysłu obserwacji jest nam teraz bardzo potrzebne. Zdolność do kategoryzowania pozwala nam szybko interpretować ogromne ilości szybko zmieniających się informacji wizualnych w internecie, więc widzimy coraz więcej, ale coraz mniej uważnie.
Agnozja asocjacyjna to utrata lub osłabienie zdolności rozpoznawania znanych obiektów, zwykle w wyniku uszkodzenia mózgu. Co ciekawe, rysunki tworzone przez osoby z afazją są pełne szczegółów, zupełnie jak te stworzone przez doświadczonych rysowników. Fakt, że zdolność świadomego widzenia szczegółów zwiększa się wraz z utratą zdolności nazywania, sugeruje, że nasza zdolność kategoryzowania może w rzeczywistości hamować naszą zdolność obserwacji. Każda linia haftowana była cierpliwie i z namysłem, i tak też warto je oglądać. Szukając potem linii poza galerią, możemy na przykład dostrzec, że większość „linii” to punkty styku dwóch obszarów o różnym oświetleniu lub fakturze, czy też, że „widzimy” krawędzie obiektów nawet wtedy, gdy są czymś przesłonięte.
Z definicji abstrakcja oznacza oderwanie od rzeczywistości, zaniechanie naśladowania natury. Choć tak naprawdę abstrakcja bywa bliższa naturze niż sztuka przedstawiająca, szczególnie gdy stara się ukazać prawa natury. W 2001 roku Dorota Grynczel mówiła: „Geometria to język szczególnie przydatny do opisu rozważania i wyobrażania rzeczy prawdziwie skomplikowanych. To rzeczywistość pełna niewidocznych możliwości. Poszerza granice mego rozumienia zjawisk dalece złożonych, jak „dusza” wszechświata. Geometria powstała wcześniej od pisma i mowy – na przykład okrąg i linia, które według Platona wyrażały idealne, wieczne formy. Rozwój tej odmiany matematyki dokonał się prawdopodobnie za sprawą ludzi rysujących na piasku. Z rysowania na piasku rozwinęło się pismo i dopiero później zaczęto ryć znaki w kamieniu. Z tego wniosek, że gdy chodzi o rozumienie świata czy ziemskiej biosfery, geometria przedstawia więcej magii niż zwykły opis”.
Najstarszy znany wyraz ekspresji (artystycznej?) człowieka (z gatunku Homo erectus) to zygzak wydrapany pół miliona lat temu zębem rekina na muszli małża. Wspominam o tym, żeby zwrócić uwagę na pierwotność abstrakcji, wbrew kojarzeniu jej wyłącznie ze sztuką XX wieku. Od linii zaczęła się historia sztuki, od niej też każde dziecko zaczyna swoje rysowanie. Prace Doroty Grynczel zachęcają, żeby zajrzeć do początku.
Natalia Pichłacz
Dorota Grynczel (1950-2018) ukończyła studia w Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Dyplom z wyróżnieniem otrzymała w 1977 roku w Pracowni prof. Jana Tarasina oraz Pracowni Tkaniny Eksperymentalnej prof. Wojciecha Sadleya. Zajmowała się tkaniną unikatową i malarstwem sztalugowym. Stypendystka The Pollock-Krasner Foundation w Nowym Jorku (1992) oraz Fundacji im. Stefana Batorego w Warszawie (1993). Była pierwszą w historii kobietą, która została dziekanem Wydziału Malarstwa na ASP w Warszawie w latach 2012-2016.